środa, 12 listopada 2014

Beza. pies, nie łakoć.

kupiliśmy psa. jak to, po co, i dlaczego pojawia się jako zwykła reakcja osób znających nasz sposób życia. ale ale. historia musi być opowiedziana od początku ;)

jako matka pracująca brakuje mi czasu. właściwie na wszystko: siebie, męża, dziecko, rodzinę, pracę. starając się ogarnąć wszystko nie po łebkach oszczędzam czas na czym tylko mogę. sen, jedzenie, rozrywki, literatura, blog, towarzyskie spotkania, fitnesy i inne kobiece (potrzebne nam) dyrdymały. wydaje się więc zupełnie chorym pomysłem, że potrzebny mi do tego wszystkiego jeszcze pies. ano, nie potrzebny, ale pies nie chleb, nigdy nie należy do podstawowych potrzeb maslowowskich. tutaj chodzi o to, że psa chciałam mieć od zawsze. i to nie byle jakiego psa (okropny ze mnie człowiek - tyle zwierząt w schroniskach, cały czas mam wyrzuty...) ale psa z konkretną listą posiadanych cech. miał być mądry, ale nie przemądrzały. spokojny, ale nie leniwy. wytrwały ale nie uparty. miał mnie bezgranicznie kochać i uwielbiać się przytulać. i taka jest Beza. 

w pewnej fejsbukowej grupie powiedziano mi, że niemowlę i szczeniak to za dużo, że nie warto, że sobie mogę nie poradzić. otóż radzę sobie a radość naszej rodziny nie zna ceny i poświęcenia. 

poznajcie Bezę i jej pierwsze dni w domu :)








1 komentarze:

  1. najsłodsza, fantastyczna! już nie mogę się doczekać wspólnych spacerów! (zwłaszcza, że często będę bywać w Twojej okolicy.. <3) trzymam kciuki i jestem pewna, że poradzicie sobie fantastycznie;)

    OdpowiedzUsuń

© jo's having fun, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena